niedziela, 6 kwietnia 2014

(4) Nie zawsze jest tak pięknie jabyśmy chcieli

      Zaczęła się lekcja eliksirów. Viviane siedziała właśnie w ławce z Ginny i Demelzą. Nauczyciel, prof. Snape, kazał im uwarzyć eliksir, którego nie ma w książce. Obojętnie jaki, byle tylko nie było go w żadnej książce, którą przez te 5 lat uczęszczania do Hogwartu przerabiali.
- Słuchajcie, kiedyś, u nas we Francji robiliśmy taki eliksir, którego nigdzie indziej się nie robi, ponieważ jest on przypisany tylko Francuzom. Gdzieś czytałam, że "Tylko Francuzi bawią się w takie głupoty" No ale cóż, przerabialiście taki eliksir jak Color in Corpore? - Mruknęła cichutko Viviane Widząc przerażenie w oczach współlokatorek.
- Co to za eliksir? - Zdziwiła się Demelza związując swoje kruczo-czarne włosy w wysoką kitkę.
- Eliksir ten sprawia, że ciało człowieka przez 7 dni mieni się kolorami tęczy gdy pada na nie światło słoneczne. To wygląda tak jakby ktoś świecił na Ciebie kolorowymi latarkami, w których pada już bateria. Nie widać tego bardzo, ale jak ktoś się przyjrzy. - Wyjaśniła czekając na odpowiedź. Ten eliksir jako jedyny przychodził jej na myśl. Zapamiętała go, ponieważ tylko ten umiała kiedyś przyrządzić gdyż jego receptura była dość łatwa.
- Nie, dawaj, robimy. - Zadecydowała Ginny.
      Przygotowywały eliksir w głębokim skupieniu. Ginny pamiętała jak kiedyś Snape kazał jej wypić swój eliksir i zamiast śmiać się (ponieważ był to eliksir śmiechu) wylądowała na kilka dni w skrzydle szpitalnym nie mogąc w ogóle się poruszyć. Wolała mienić się kolorami tęczy niż leżeć bez ruchu kilka dni. Snape ciągle chodził i wytykał każdemu Gryffonowi błędy, nawet te najmniejsze. Kiedy przyszło do pokazywania eliksiru każdy napełnił swoją fiolkę swoim eliksirem.
- Panno Weasley, kazałem wam uwarzyć eliksir a nie herbatkę dla Francuzów. - Viviane poczerwieniała na Twarzy. Herbatkę dla Francuzów? Też mi coś.
- To pewnie pomysł panny Verges. Uprzedzam Cię, że my tu uczymy poważnych rzeczy, nie będziemy bawić się w błahostki, mamy przygotować was do egzaminów a nie do zabawy. Odejmuję Gryffindorowi 20 punktów, żebyś zapamiętała moje dzisiejsze słowa. - Blondynka nie mogła wydusić z siebie słowa. Właśnie! Mieli się uczyć! Skąd mieli wiedzieć niby o innych eliksirach, których nie uczyli się jeszcze na lekcji? Miała już to na końcu języka ale nie odezwała się słowem.
      Na następnej lekcji eliksirów opisywali co zrobili źle tworząc eliksiry na poprzedniej lekcji. Viviane nie mogła się opanować aby  nie napisać tego co naprawdę myślała więc napisała to :

Ja, Viviane Verges popełniłam ten błąd, że postanowiłam uczyć się tego co uczyli nas na lekcjach zamiast uczyć się na własną rękę. Kolejnym moim błędem było to, że mieszkałam we Francji gdzie na eliksirach tworzymy herbatę. Myślę, że więcej błędów nie popełniłam i gdy następnym razem będę miała przed sobą takie zadanie jak dzisiaj poradzę sobie z nim dużo lepiej.

      Wiedziała, że nie było to ani miłe ani uprzejme ale nie mogła na to nic poradzić. Wściekłość aż z niej kipiała. Następne lekcje minęły jej w ciszy. OPCM uczył prof. Slughorn a zaklęć Prof. Filtzwik. Nikt nie dał im zapomnieć o tym, że w tym roku są Sum`y. Dostali mnóstwo prac domowych a Viviane była pewna, że będzie musiała poprosić Hermionę o pomoc. Z tym wszystkim sama nie da sobie rady.
      Na obiad powlokła się z dużym odstępem od wszystkich. Żałowała tego wypracowania dla prof. Snape`a. Zrobiła sobie wroga w nauczycielu już w pierwszy dzień szkoły, nie zapowiadało się ciekawie.
- O, nowa Gryffoneczka sama? Czyżby szlamy, wybrańcy i zdrajcy krwi Cię olali? - Viviane uniosła wzrok i zobaczyła przed sobą kilkoro chłopaków i dziewczynę. Mieli na szatach godła Slitherinu. Poprawiła sobię torbę na ramieniu i spojrzała na nich z zaciekawieniem.
- Dlaczego tak sądzisz? - Zapytała lekko się uśmiechając. Chłopak, który właśnie zadał jej pytanie był wysokim blondynem z lekko rozczochranymi włosami. Obok niego stała dziewczyna o długich czarnych włosach i czarnoskóry chłopak a za nimi dwoje wielkich osiłków. Wszyscy wyglądali na zmieszanych gdy odpowiedziała pytaniem na ich pytanie. Kompletnie nie wiedziała dlaczego. I do tego to słowo.. "szlama". Co ono mogło oznaczać?
- Jeszcze Cię nie nauczyli, że Slitherin i Gryffindor się nienawidzą? Uważaj na siebie roszpunko. Może przyjść taka chwila, że ktoś wypchnie Cię z Twojej wierzy i nawet się nie obejrzysz a zginiesz w naszym świecie. - Mruknęła dziewczyna i obdarzyła Viviane wzrokiem bazyliszka. Niczym zdążyła odpowiedzieć ktoś złapał ją za ramię i lekko odciągną od Ślizgonów. Był to Harry, odsuną ją w stronę Rona, który złapał ją za ramię i zatrzymał w bezpiecznej odległości od mieszkańców domu Salazara.
- Odczep się od niej Malfoy. - Warkną Harry trzymając rękę na różdżce. Obok blondynki pojawiła się już Hermiona i Ginny.
- Bo co mi zrobisz Bliznowaty? Chciałem sobie zagadać do tej brzyduli. Wiesz, może by się pocieszyła myślą, ze ktoś taki jak ja się do niej odezwał. - Harry zamachną się aby uderzyć Malfoya ale ktoś złapał jego pięść w odpowiednim momencie. Był to prof. Dumbledore.
- Proszę się rozejść! Ale to już!

X.x.x

      Ślizgoni siedzieli w swoim pokoju wspólnym. Pansy jak zwykle przyczepiła się do Malfoya i co chwilę głaskała go po kolanku, to przesuwała swym długim, pomalowanym zielonym lakierem paznokciem po jego ramieniu. Draco był wręcz wściekły, nie mógł opanować złości. Chodził w tę i z powrotem po pokoju, to siadał, to znów zaczynał chodzić. Musiał jakoś upokorzyć nową Gryffonkę.. Ale jak? Jak? Nic nie przychodziło mu do głowy.
- Ja chyba mam pomysł. - Odezwał się Blaise i spojrzał na Dracona sugestywnie.
- Całkiem niezły pomysł Diable. - Odrzekł mi Draco. Byli jak bracia syjamscy. Przyjaźnili się od tak wielu lat, że nie trzeba było wielu słów aby się zrozumieli.

X.x.x

      Viviane kończyła już ostatnią pracę dla prof. Filtzwika gdy Hermiona już po raz kolejny przeszukiwała książki siedząc nad swoim pierwszym wypracowaniem,  chodź nie było to jej jedyne, które zadali jej nauczyciele. Dobiegała już 18-sta gdy do biblioteki weszła Ginny i dostała się do ich stolika.
- Już skończyłaś Vian? - Zapytała. Wymyśliła taki skrót aby nie nadwyrężać swojego głosu podczas wypowiadania imienia Viviane.
- Zaraz kończę. - Odpowiedziała mruknięciem i doskrobała kilka słów do swojej pracy. Po skończeniu zebrała swoje rzeczy, zapytała Hermiony czy nie potrzebna jej pomoc w szukaniu czegoś, w końcu była od niej młodsza, mniej wiedziała ale szukać informacji mogla ale Hermiona stwierdziła, że poradzi sobie sama a w razie czego popyta panią Prince, bibliotekarki więc Viviane razem z Ginny wyszły z biblioteki.
- Co dzisiaj robimy Viviane? - Zapytała Ginny gdy skierowały swe kroki do PWG ale Vian tylko westchnęła ociężale.
- Wiesz, ja to bym się najchętniej położyła spać. Ten dzień był okropny. - Odpowiedziała. Spędziła długi czas na rozmowie z Harrym i Ronem, którzy tłumaczyli jej jak bardzo Ślizgoni są okropni. Jeszcze te eliksiry i te prace domowe. Po prostu padała z nóg.
      Ginny nie odezwała się już słowem. Gdy tylko przeszły przez portret pognała do brata i przyjaciela a Viviane mówiąc dobranoc udała się do dorminatorium. Gdy tylko weszła usłyszała ciche pohukiwanie.
- Viviane, list do Ciebie. Odebrałam ale sowa nie chciała odlecieć, chyba czeka na odpowiedź. - Odezwała się Demelza, która właśnie czytała książkę siedząc na swoim łóżku. Viviane była lekko zdziwiona. Ciotka przesyła zwykle wiadomości za pomocą swojego feniksa. Cóż, podeszła do sowy, odebrała list, który leżał obok jej nóżki i zaczęła czytać.

Mam nadzieję, że nie zraziłaś się do nas.
Ś.

Pomyślała przez chwilę. Cóż, wydarzenia z dzisiejszego dnia mówiły jej, że musiał napisać to jakiś Ślizgon. Ale jaki?

Nie bawię się w uprzedzenia.

Odpisała poniżej, podała sowie i wypuściła ją. Nie musiała zbyt długo czekać, sowa przyleciała kilka minut później.

Spotkaj się ze mną jutro, po zajęciach, na błoniach. Będę czekał.

Dziewczyna prychnęła. Wyrzuciła kartkę a sowa odleciała przez otwarte okno. Vian zamknęła je i zabierając z łóżka swoje rzeczy wyszła do łazienki aby wziąć prysznic.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Za komentarze pod 5 notkami - dedykacja :*